czy demokracja bezpośrednia faktycznie działa?

5 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
kristofman@wp.pl
czy demokracja bezpośrednia faktycznie działa?

Witam,
poniżej wklejam treść listu jaki napisałem do Redakcji w celu zdobycia informacji na temat wprowadzania w Szwajcarii wychowania seksualnego w Szwajcarii i braku reakcji społecznej i politycznej w postaci zorganizowania referendum. Niestety otrzymałem jedną odpowiedź która była bardziej afirmatywna dla demokracji bezpośredniej niż treściwa. I tylko jedna. Wklejam to na forum w nadiei na zdobycie więcej informacji i być może nawiązanie dyskusji

Sposób wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.
kristofman@wp.pl

"Witam,

Jestem entuzjastą demokracji bezpośredniej w wydaniu szwajcarskim już od dłuższego czasu.
Ostatnio jednak ziarno niepewności ostało zasiane w mojej głowie bo przeczytaniu kilku artykułów znalezionych w sieci na temat wychowania seksualnego dzieci w predszkolach i szkołach oraz spraw referendalnych z tym związanych a raczej ich brakiem.
http://www.naszdziennik.pl/wp/60747,w-szponach-deprawatorow.html

W artykule tym jest wspomniane o zebraniu prawie 100 tys. podpisów w Bazylei oraz to że istnieje spora grupa obywateli Szwajcarii o przekonaniach konserwatywnych kózy nie chcą oddać tej sprawy bez walki. Dość wspomnieć, za Wikipedią, że wyznawców Kościoła Rzymsko-Katolickiego jest ok. 38% w społeczeństwie, wśród których znaczna częśc, podejrzewam, aktywnie opowiada się przeciw agresywnej tzw. edukacji seksualnej. W takim kraju jak Szwajcaria zebranie wymaganej ilości podpisów o zorganizowanie referendum w wyżej wymienionej sprawie raczej nie powinno napotykać problemów.

Szukałem trochę informacji w anglojęzycznym internecie na ten temat i nie natrafiłem nawet na wzmiankę o tym temacie pod kątem zwołania referendum. Wniosek nasuwa się taki że nic sie w tej sprawie nie dzieje. A może sie myslę?

Mam w tej sprawie dwa pytania. Czy Redakcja posiada jakiś informajce o próbie zoganizowania referendów w sprawie wychowania seksualnego w przedszkolach i szkołach podstawowych?

I drugie pytanie, nieco wyprzedzające pierwsze - jeśli nic się nie dzieje to pytanie dlaczego albo jakie są przeszkody?. Biorąc oczywiście założenie że istnieje spora liczba ludzi tym zainteresowanych i zbulwersowanych dotychczasowymi działaniami. W skrócie: czy demoracja bezpośrednia (z referendami) w Szwajcarii nie jest po prostu taką zabawką dla ludzi, którzy w jakichś tam sprawach drugorzędnych mogą sobie głosować? Natomiast jeśli chodzi o sprawy o znaczeniu fundamentalnym, takim jak wytyczanie kierunki rozwoju państwa, społeczeństwa w warstwie światopoglądowej, moralnej, być może politycznej, organizacji społeczeństwa pod kątem realizowania założonych celów jak skierowanie go na drogę liberalizmu, relatywizmu, luzowania obyczajów, zerwanie z tradycją chrześcijańską - to tutaj nie ma zabawy z żadnymi referendami tylko musisz się "ludu" podporządkować, skulić uczy po sobie i dostosować się, jak to się dzieje w każdym inny państwie z demokracją pośrednią.

Proszę o rozjaśnienie moich wątpliwości jeśli Redakcja posiada takowe informacje"

kristofman@wp.pl

taką otrzymałem odpowiedź:

"W Szwajcarii nie ma jednolitego programu nauczania dla całego kraju. Każdy kanton ma wolną rękę w tym względzie. Kantony i gminy często eksperymentują z kontrowersyjnymi rozwiązaniami. Czasem eksperyment się nie udaje ale wtedy cierpi tylko jeden obszar. Jeśli natomiast eksperyment się powiedzie to inne regiony mogą skopiować skuteczne rozwiązanie. Z artykułu wynika, że ten sposób wychowania seksualnego został wprowadzony odgórnie i nie podoba się mieszkańcom. My (Polacy) w takie sytuacji nie mamy żadnych szans bo nasze prawo nie daje obywatelom żadnej możliwości działania. Szwajcarzy mogą natomiast w każdej sprawie zorganizować referendum.

Zapytam kolegów mieszkających w Szwajcarii o to czy są inicjatywy w tej sprawie. Proszę jednak pamiętać, że w Szwajcarii sama groźba referendum często wystarcza. Nie musi ono faktycznie zaistnieć żeby osoby sprawujące władzę posłuchały woli mieszkańców. Sama groźba referendum jest wystarczająca ponieważ do referendum bardzo łatwo doprowadzić. Innymi słowy - im łatwiej ogłosić referendum tym rzadziej trzeba je organizować.

Moim zdaniem tylko obywatele są zmuszeni aby patrzeć na polityczne decyzje w perspektywie całego swojego życia, całego życia swoich dzieci, całego życia swoich wnuków i prawnuków. To z całą pewnością wymusza skupienie na sprawach najważniejszych i mających daleko idące konsekwencje. Tylko obywatele mogą określić co jest sprawą dla nich ważną i o ile rozumiemy szwajcarski system sprawowania władzy - nie jest powierzchowny a wszystkie demokratyczne procedury pozostawiają ostatnie słowo właśnie obywatelom. Jedyne błahe decyzje, codzienne i rutynowe sprawy są powierzane przedstawicielom. Widocznie postępowanie przedstawione w artykule mieściło się w zakresie kompetencji tamtejszej władzy i dlatego zostało wprowadzone. Mieszkańcy mogą w każdej chwili zmienić te kompetencje.

Proszę zwrócić uwagę, że gdyby to obywatele decydowali przez referendum o tym czy ma być wojna - nie byłoby żadnych wojen.

Dziękuję bardzo za kontakt i zapraszam ponownie. Miło wiedzieć, że jest nas więcej."

kristofman@wp.pl

i moja na to odpowiedź:

"Dziękuję za odpowiedź.

Podzielam Państwa poglądy na temat demokracji bezpośredniej. Dodam tylko na marginesie, z całym szacunkiem, że nie trzeba mnie do tej formy organizacji demokracji przekonywać :) Mam tylko wątpliwość czy ona faktycznie działa w każdym przypadku w Szwajcarii. Dla mnie brak jakiegokolwiek echa o działaniach zmierzających do zorganizowania referendum w sprawie agresywnego wychowania seksualnego dzieci jest mocno zastanawiający. Jak wynika z artykułu, zebrano podpisy od prawie 100 tys mieszkańców kantonu lub okręgi bazylejskiego co stanowi 1/4 jego mieszkańców. Wydawać by się mogło że taka liczba spowoduje zorganizowanie referendum z automatu, choćby kantonalnego, co jednak nie miało miejsca jak sądzę. Pytanie dlaczego?

Rok 2014 właśnie nastał i według artykułu program edukacyjny wystartuje w szkołach w całym kraju, czyli odnosząc się jednak do odpowiedzi na moje pytanie, nikt do tego czasu nie protestował i eksperyment się udał. Jednak nie wydaje mi się że ten eksperyment sie udał gdyż nie mógł się udać, ponieważ jest to sprawa tak zasadnicza dla środowisk konserwatywnych i chrześcijańskich że nie wyobrażam siebie iż nagle po na przykład roku funkcjonowania tego programu (od 2011 roku) każdy się do niego przekonał.

Co się zatem stało w Szwajcarii, że przy bardzo mocnym sprzeciwie wielu środowisk i do tego jak się okazuje, na tyle licznych, że można z powodzeniem zorganizować referendum w skali całego kraju a co dopiero jednego okręgu/kantonu - nie dzieje się nic czego można byłoby sie spodziewać czyli rozpisanie referendum.

Dopóki ta kwestia nie zostanie rozwiązana, będę przekonany o tym że demokracja bezpośrednia, jakkolwiek teoretycznie fanatstyczne narzędzie, w praktyce w Szwajcarii jest fasadową demokracją bezpośrednią. Taką, w której można sobie robić referenda na tematy bardziej lub mniej ważne ale tematów zasadniczych ten system się po prostu nie ima. Tutaj oczywiście musiałbym przytoczyć czym są dla mnie "tematy zasadnicze" ale to przedmiot na inną rozmowę."

Renek
Portret użytkownika Renek

Redakcja?

 

Nieee, tutaj nie ma żadnej redakcji! To tylko jednen z użytkowników ostatnio zdominował te "szpalty".

Referenda, natomiast, z zasady mogą dotyczyć w zamierzeniu wsystkich spraw...

 

pozd.

Ren